ODWAGI MALEŃKA

Chyba nie jestem odosobnionym przypadkiem jeśli chodzi o kobiece napady czarnej rozpaczy w kwestii wyglądu. Zauważyłam u siebie pewne „wzloty i upadki” jeśli chodzi o zadowolenie z mojego wyglądu. Moja transformacja trwa już od kilku lat, przez ten czas przetestowałam na własnej skórze stylówki rodem z Hindustanu, po looki średnio zaawansowanej dziewczyny gangstera (czytaj tipsy, solarium, szpilki i mini, zdarzył się też nieudany blond na włosach) Wszystko po to, by ostatecznie dojrzeć do pewnej estetyki, znaleźć swój sposób na elegancję i poczucie komfortu jednocześnie. 

   Spodnie  i  koszula   Cochic, sandałki: Michael Kors, torebka Daisy: PINKO, pasek: Mango,   Foto: Patrycja Toczyńska
Spodnie  i koszula   Cochic, sandałki: Michael Kors, torebka Daisy: PINKO, pasek: Mango,  Foto: Patrycja Toczyńska

Kiedy już doszłam do punktu, w którym moja garderoba zaczęła zawierać coraz mniej ubrań a jednocześnie coraz bardziej odzwierciedlać mnie i moją osobowość, poczułam ulgę. Myślę, że to był punkt zwrotny. Kupowałam coraz mniej i bardziej świadomie. Kierowałam się dwoma prostymi zasadami. Jeden z nich to to, że wszystkich rzeczy, które mi się podobają i tak nie mogę mieć. A druga zasada, to zasada „do trzech rzeczy” czyli każda kupowana przeze mnie rzecz musiała pasować do co najmniej trzech innych ubrań z mojej szafy. W ten sposób ograniczyłam się do dwóch wieszaków z ubraniami ( buty to inny temat 🙂 ) 

Jednak mimo tych wszystkich zabiegów, czasami jak to bywa z Nami, kobietami, po prostu mam wrażenie że coś nie leży, coś nie gra… takich dni jest coraz mniej, bo nauczyłam się w porę prognozować nadejście burzy 🙂 Pomogło mi pewne postanowienie, mianowicie obiecałam sobie, że codziennie będę szykować ubrania na następny dzień i nawet gdyby nie wiem co, będę się trzymać wybranego outfitu. Bowiem często następnego dnia z powodu np pogody zmieniałam zdanie i zakładałam pierwsze lepsze jeansy z szafy bo deszcz, bo zimno, bo nie wyspałam się… w efekcie byłam niezadowolona przez co spadała moja pewność siebie. Dla poprawki, nie mówię o przypadkach, kiedy za oknem leży metrowy śnieg a ja wychodzę w sandałach i jadę tramwajem do pracy, nie oskarżajcie też mnie o budowanie pewności siebie jedynie za pomocą wyglądu. Ja po prostu uważam, że ubiór może wpływać na nasze samopoczucie, tak samo negatywnie, jak i pozytywnie, a skoro tak jest, to czemu nie czerpać z tego pozytywnej energii? 🙂

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.