5, 4, 3, 2, 1, GO!

Posted on

Nie znam osoby, która choć raz w życiu nie szukała wymówki. Zapisujesz się na siłownię, chodzisz dwa tygodnie regularnie, zrzucasz dwa kilo a trzeciego tygodnia masz dziesięć powodów na to, dlaczego nie powinnaś w sobotę pójść na trening ale w piątek wieczór na imprezę owszem. W kółko gadasz o tym, że chcesz zmienić pracę ale jeszcze nie otworzyłaś ani jednej strony serwisu z ogłoszeniami pracy. Męczy cię jakiś temat, który chcesz obgadać ze swoim facetem, ale nie wiedzieć czemu cały czas  to odkładasz (tym razem akurat dlatego, bo wpadł na genialny pomysł, że zrobi ci kanapki i obejrzycie razem film więc nie chciałaś psuć nastroju) Wiesz, że musisz zrobić prezentacje, bo piętnastu potencjalnych klientów czeka aż im sprzedaż swoje usługi a ty i tak wieczorem stwierdzasz, że zrobisz to jutro (wiadomo że nie zrobisz, bo wieczorem znowu powiesz jutro) Takich przykładów mogłabym przytoczyć dziesiątki. Żeby nie było, sama tak robiłam. Odkładałam wiele spraw bo byłam zmęczona, bo mi się nie chciało, bo wolałam obejrzeć film, bo to, to tamto, bo sramto. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak się dzieje, czemu właściwie postępuje w ten sposób wiedząc że sobie szkodzę.

Moją wymówką od kilku lat jest zmęczenie. Jadę na historii od operacji, po urodzenie dziecka przez cesarkę, dziesięć kilo nadwagi i od czterech lat na całej linii jadę na “grzbiecie zmęczenia” Siłownia? zmęczona. Rano wstać? zmęczona. Prasowanie ? zmęczona. Pobiegać?  zmęczona. Umyć się? zmęczona. Do cholery jasnej, zaczęłam już nawet być zmęczona od zmęczenia! Nie wiem kiedy popadłam w ten stan, naprawdę nie umiem powiedzieć co dokładnie spowodowało że stałam się taka rozmemłana. Zawsze miałam w sobie tyle energii, że mogłam przenosić góry. Ale pani depresja to taka bestia, że nie zauważasz kiedy cię dopada. No ale zaraz, zaraz… dlaczego właściwie swoje lenistwo nazywam depresją? Kolejna wymówka. Depresja jest teraz tematem na czasie, wszyscy na nią chorujemy. Zastanawiałaś się kiedyś czemu nagle dookoła jest tylu nieszczęśliwych ludzi? To temat na inny, obszerny post, ale z moich obserwacji wynika, że głównym winowajcą jest efekt “Zosi Samosi” i samotność To ciekawe, że łatwiej nam przychodzi mówienie o depresji, niż przyznawanie, że jesteśmy po prostu leniwi. 

5, 4, 3, 2, 1, GO!

Okazuje się, moje drogie parafianki, że nasz mózg ma jedynie pięciosekundowe okienko żeby ruszyć nas z miejsca. Jeśli w ciągu pięciu sekund od chwili postanowienia nie ruszysz dupy, istnieje sto procent szans na to, że twoja łepetyna znajdzie milion wymówek, by odwieść cię od robienia rzeczy które powinnaś. Dlaczego? Bo  jest leniwym draniem i woli pracować w zwolnionym tempie niż zmuszać się do angażowania szarych komórek. Wie doskonale jak nas rozgrywać. Paraliżuje strachem, mami nas słodkimi słówkami, twierdzi że leżenie na kanapie jest zdrowsze od biegania, a czekolada jest idealną przekąską. Nasz mózg, ten parszywy drań robi z nas niedołęgi i sprawia że odkładamy wszystko dla chwilowych przyjemności, kiedy w rzeczywistości narastają w nas poczucie winy i wyrzuty sumienia. Kiedyś moja była szefowa powiedziała mi – Chcesz mieć zrobione, zrób sobie sama. To jedno z najlepszych prawd, która sprawdza się w każdym aspekcie mojego życia. Zapewne znasz taką osobę, która zawsze jest przygotowana, ma wszystko poukładane, wyprasowane, wysprzątane, wybiegane i jeszcze znajduje czas żeby sobie gotować zdrowe posiłki kiedy ty i ja, w kółko  o tym, że przejdziemy na dietę jak będzie nas stać na pudełkowe żarcie. Czy myślisz że ta osoba zna sklep, w którym można kupić ekstra godziny do dnia? Ta osoba ma dokładnie tyle samo godzin co ty i ja, tylko inaczej pożytkuje czas. Kiedy my szukamy wymówek, ona rusza dupę z kanapy idzie i robi. Myślisz, że nie jest zmęczona wieczorem? Jest, ale przynajmniej zasypia z listą rzeczy zrobionych a nie odłożonych na Bóg jeden wie kiedy.

Jak powiedziała moja nowa idolka Mel Robbins – It’s simple, but it’s not easy. Najtrudniej przychodzi nam robienie najprostszych rzeczy a przecież nasze życie składa się z prostych, zwykłych spraw. Pytanie – Kiedy zmienisz przepaloną żarówkę w przedpokoju, jeśli światło z łazienki oświetla przedpokój i jakoś dajesz radę z tym żyć? Dopiero wtedy kiedy się przewrócisz i nabijesz sobie guza. Kiedy usiądziesz do nauki żeby zdać ważny egzamin z angielskiego? Istnieje sporo szans, że dopiero kilka dni przed samym egzaminem. Efekt? Guz na głowie i oblany egzamin i do tego zmarnowany czas. Ten post piszę o godzinie 22:30. Jestem padnięta, zmęczona jak cholera. Od rana jestem na nogach, zaprowadziłam Sati do żłobka i poszłam do pracy. z pracy wyszłam o 15 ej odebrałam dziecko i poszliśmy na spacer. Wróciliśmy o 18:30. Sati poszła spać o 20 ej. Teraz najchętniej położyłabym się z nogami do góry ale piszę post na mojego marnego bloga. W książce, którą aktualnie czytam, przeczytałam dzisiaj jedno ważne zdanie. – Dlaczego robisz to co robisz? Takie proste niewinne pytanie prawda? odpowiedź padła w mojej głowie natychmiast. Bo chcę dać wam, siłę. Chcę was inspirowac do działania, chcę byście uwierzyły, że możecie przenosić góry i opowiadać wam o tym, jak ja przenosiłam swoje. Chcę was inspirować bo wierzę, że w każdej z nas drzemie ogromna siła do pokonania wszelkich życiowych przeszkód. Wiem co czuje człowiek z przystawionym pistoletem do głowy, wiem co czuje dziecko, które na własne oczy widzi jak wszystko się wali podczas potężnego trzęsienia ziemi. Co nas nie zabije to nas wzmocni. A jak jeszcze mądrze spożytkujemy ten nieudany zamach, to się pożądnie zahartujemy się na całe życie. Dlatego licz – pięć, cztery, trzy, dwa, jeden i odpal rakietę marzeń w kosmos.

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.