CZERWIEŃ DO CZARNEJ KAWY

Do czerwonych szpilek, szminki i paznokci, podobno trzeba dojrzeć. Do odpoczynku też. Moja droga do tej dojrzałości została odkupiona walką stulecia. Bezsenność trwająca przez wiele lat, pracoholizm, absolutny brak odpoczynku i praca na najwyższych obrotach skutecznie zrobiły ze mnie chodzącego trupa. Niestety moda zeszła na daleki plan a ja ubierałam sie tylko dlatego, żeby nie chodzić goła. Byłam tak skupiona na sprawach zawodowych, że wszystko inne przestało dla mnie istnieć. Zapomniałam o ukochanej czerwieni, szminki zdążyły się przeterminować a i ja sama stałam się cieniem siebie. Muszę przyznać, że to wszystko robiłam świadomie, trochę z lenistwa i trochę dlatego, bo było mi tak łatwiej. Chciałam się skupić na innych, ważnych dla mnie sprawach i było mi nie po drodze z porannym szykowaniem się i całym tym rytuałem przygotowania się do wyjścia. Mój czas był cenny, miałam cel i chciałam go osiągnąć za wszelką cenę. Taki detoks od mody, dzięki któremu potem na nowo odkrywasz siebie zupełnie jak smaki po kilku dniowej diecie sokowej.

Pierwsze miesiące były dziwnie, czułam się jak we mgle. Wszystko co założyłam na siebie wydawało mi się zbyt wytworne i nieadekwatne do sytuacji. Dziwnie się czułam w sukienkach i z makijażem. Jeszcze nie umiałam łączyć zestawów tak, by z jednej strony były proste a z drugiej miały w sobie odrobinę wytworności. Eksperymentowałam, łączyłam, kombinowałam i z każdą próbą zmieniało się coś w moim zachowaniu, sposobie poruszania się. Odkrywałam się na nowo i to było fajne. Z czasem poczułam się na tyle pewnie że zwolniłam tempo. Odkryłam, że najbardziej lubię sam bieg a nie cel. Więc chyba nic się nie stanie jeśli na chwilę zatrzymam czas dla siebie, założę czerwień i pójdę celebrować piękny słoneczny dzień.

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.