JEANSY LAUREEN KAPPAHL – NA KOBIECE KSZTAŁTY

Jeszcze trzy lata temu kupno pary jeansów było dla mnie takim samym wyzwaniem co smarowanie bułki masłem. Ot tak, wychodziłam do sklepu i dokładnie wiedziałam, które jeansy będą na mnie dobre i jaki rozmiar. Tak, chwalę się, miałam świetną figurę i bardzo dobre wyczucie w kwestii doboru kroju i nigdy nie mogłam zrozumieć jakim cudem inne kobiety mogą mieć z tym problem. Kiedy jakaś koleżanka mówiła, że czeka ją maraton po sklepach w poszukiwaniu jeansów, wydawało mi się że więcej w tym kokieterii niż prawdy. No bo jak, ja wchodzę, patrzę na wieszaki biorę rozmiar i leżą bosko a ona mi mówi, że musi przymierzyć piętnaście par żeby wybrać jedną. Ja wszystko rozumiem, ale żeby kupno portek podchodziło pod całowanie żab z nadzieją, że któryś okażę się księciem… ? No cóż, po jednej ciąży, 7 kg na plusie i hormonalnej huśtawce, którą przeszłam zaczynam rozumieć o czym mówiły moje koleżanki…

Od trzech lat nie mogę dobrać dla siebie jeansów. 38 za małe 40 za duże. Z niskim stanem ścinają mnie na biodrach a te z wysokim stanem odstają z tyłu. Albo za długie, albo za szerokie w łydkach. Słowem, porażka. Już nawet przestałam szukać, bo co się napaliłam na jakiś model, w przymierzalni czar pryskał i zachlapywał porażką wszystkie wyszczuplające lustra. Na szczęście zatrzymałam kilka par jeansów sprzed ciąży i mimo, że były trochę za ciasne, to dzięki nim nie wychodziłam na ulicę z gołym tyłkiem. W tamtym czasie byłam fanką spodni typu boyfirend, więc po prostu kupowałam klasyczne jeansy ale o dwa rozmiary większe i miałam idealnie za luźne jeansy, które teraz leżą jak rurki 🙂

Przełom nastąpił, kiedy natrafiłam na zdjęcie jednej blogerki na instagramie, która miała na sobie jeansy z KappAhl model Laureen. Znowu poczułam dawno zapomniany dreszczyk i podświadomie wiedziałam, że właśnie trafiłam na idealny model. Okazało się, że ten model jeansów jest na tyle idealny, że kobiety wykupują je ze sklepów masowo i znalezienie pary  moim rozmiarze graniczy z cudem. Ale pojechałam do sklepu niedaleko mojego mieszkania i był strzał. Dla pewności przymierzyłam dwa rozmiary i okazało się że ten mniejszy jest lepszy więc po tym, jak odstawiłam taniec radości w przymierzalni ruszyłam dumnie do kasy po drodze zgarniając sweter z przeceny i biżuterię. Marka KappAhl zawsze kojarzyła mi się z odzieżą dla kobiet, a nie dla dziewczyn lubiących fukuśne ciuszki. Omijałam ten sklep szerokim łukiem, ale miłość do jeansów Laureen spowodował, że teraz, kiedy jestem na zakupach, zamiast Zary, najpierw wchodzę do KappAhl.

Spodnie, sweter i biżuteria – KappAhl. Buty, Fendi. Torebka, pawilon z galanterią skórzaną w podziemiach Warszawa Centrum. Okulary RayBan. Zdjęcia, Karolina Chudyba

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.