WNIOSKI POSŁONECZNE

Dziewczyny lubią brąz, lubiłam i ja. Potrafiłam godzinami leżeć plackiem pod palącym słońcem. Ba! Miałam nawet swoje triki żeby złapać lepszy brąz. Olejek bez filtrów, mokre ciało, długie spacery brzegiem morza bez żadnego zabezpieczenia skóry. Człowiek młody i głupi do tego spalony na machoń. Do dziś nie znajduje żadnych racjonalnych powodów dla tak głupich upodobań estetycznych.

Kiedy koleżanki spiekały się na róż, ja w mig łapałam brazylijski brąz. Wszak dorastałam pod słońcem Armenii ale z czasem wraz z brązem zaczęłam łapać też przebarwienia i inne atrakcje. Pamiętnego lata na Majorce mój dekolt tak się spalił, że dostałam uczulenia i od tamtej pory ta konkretna część mojego ciała natychmiast po wystawieniu na słońce odwdzięcza się wysypką. Do 27 ego roku życia byłam odporna na filtry, aż któregoś lata znowu pojechałam do Armenii. Nad jeziorem Sevan w ciągu jednego dnia dostałam takich przebarwień na twarzy że nie mogę się ich pozbyć do dzisiaj. Przebarwienia z Armenii doprawiłam słoneczkiem na Costa Brava i dlatego dzisiaj wydaję fortunę na zabiegi laserem by się ich pozbyć

Na szczęście w międzyczasie ktoś wymyślił balsamy brązujące a ponieważ tradycyjnych samoopalaczy nie lubiłam postanowiłam wypróbować ten kosmetyczny cud. Przyznam że wtedy wybór był ograniczony. Najczęściej zawierały za dużo barwnika więc i efekty po nałożeniu balsamu nie były powalające. Zaczęłam mieszać balsam brązujący ze zwykłym balsamem i tak stopniowo uzyskiwałam piękny kolor zdrowej opalenizny. Dzięki temu trikowi udało mi się całkowicie “odstawić” słońce. Skóra odpoczęła, kolor powoli się wyrównywał a ja w końcu mogłam realnie ocenić stan mojej cery… był opłakany. Od 8 lat nie chodzę na solarium, nie opalam się, nie wystawiam skóry na słońce. Moim słoneczkiem obecnie jest balsam brązujący Nivea i kocham go za wszystko! Stosuję wersję dla jasnej skóry, wolę jaśniejszy odcień brązu. Smaruję nim ciało dwa, trzy razy w tygodniu i to mi absolutnie wystarcza. Twarzy nie smaruję, tu ratuję się makijażem. Od lat używam brązujący sypki puder Estèe Lauder który jest jak never ending story… trzeci rok jedno opakowanie. Oczywiście pokochałam balsamy z filtrem i teraz bez 50 SPF ani rusz. Kiedyś dziwiłam się na widok trzydziestokilkuletnich kobiet taszczących pod pachą parasolki na plażę. Dziś sama nie wyobrażam sobie wyjazdu choćby nad jezioro bez gigantycznego kapelusza i parasolki. Jednak dla wyglądu jesteśmy w stanie wiele zrobić 😉

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.