JA WAM POKAŻĘ!

Nie chowaj urazy, nie bądź mściwy. Zawsze dawaj dobro i miłość. Bądź wdzięczny i pielęgnuj w sobie dobre cechy. To prawdy, które są fundamentem mojego życia. Jeśli pracuję to na sto procent, jeśli kocham, to nad życie. W przyjaźni jestem do szpiku lojalna, ale tu lojalność opłaciła się tylko kilka razy. Czy to w sferze zawodowej, czy na gruncie prywatnym, otwartość często bywa odbierana za głupotę, zaangażowanie jako pretekst do wyciskania z ciebie ostatniej kropli a lojalność no cóż, tu niektórzy bez drabiny włażą ci na głowę by następnie ubrabrać ci włosy gównem.

Tym otwartym i dobrym częściej się dostaje. Nie wiedzieć czemu wiele osób otwartość myli z przyzwoleniem do pouczania cię jak masz żyć. Niektórzy idą dalej i kwestionują twoje wybory zawodowe a nawet wybór partnera życiowego. Dzisiaj specjalnie się nie przejmuję zdaniem innych, ale nie zawsze tak było. Miałam kompleks uchodźcy i za wszelka cenę chciałam udowodnić, że jestem warta więcej, niż łzawa historia o pobudkach mojego przyjazdu do Polski. Chciałam i robiłam wszystko, by dostrzeżono we mnie wartość z powodu umiejętności a nie powód do politowania. Przez wiele lat z powodu wdzięczności pracowałam w morderczym trybie nie zważając na zdrowie i odpoczynek.

Tak było uczciwie

Według mojego kanonu lojalności, nie zostawia się innych w potrzebie, a ci, dla których pracowałam wiedzieli o tym i doszczętnie to wykorzystywali. Nie, żebym nie zdawała sobie z tego sprawy, ale dodatkowe obowiązki traktowałam jako możliwość nauki czegoś nowego. Doskonale pamiętam czasy, kiedy pracowałam za tysiąc złotych od 7ej do 24. Za dnia jako magazynier sprzętu telewizyjnego i producent w wytwórni płytowej a po 18 ej jako kelnerka w knajpie. Wszystko w jednym budynku i dla jednego szefa. Tak uczyłam się przez dwa lata aż z powodu zbyt dużych zaległości za czynsz wyrzucono mnie z wynajmowanego mieszkania.

Złość to też energia, wykorzystaj ją! 

Są w życiu momenty przewrotowe. Takie, w których dostajesz w twarz ogórkiem (dosłownie) w ramach wdzięczności za twoją lojalność a właściwie za to, że z podaniem piwa spóźniłaś się dwie minuty. Zimna, kwaśna woda z ogórka spływająca z mojej twarzy, pomieszana z niedowierzaniem, poczuciem upokorzenia i łzą, której mimo prób nie udało mi się powstrzymać, stały się synonimami mojego odrodzenia. Ale znowu zamiast złości, czułam wdzięczność, bo w tamtym dniu pękła warstwa pokory, przez którą sama siebie ustawiłam w szeregu z poddanymi.

Jak mówił mój profesor prawa, “Sejm ma dwa wyjścia, albo uchwali ustawę, albo przekieruję ją do senatu” Kiedy do sejmu moich emocji po tygodniu wpłynęła złość z opisanego wydarzenia, (bo na początku był szok) postanowiłam przekierować ją do senatu do ponownego rozpatrzenia. Nie chciałam być zła dla zasady, chciałam wyciągnąć lekcję z tego co się stało. Wnioski były jasne – Fuck you, you fucking fuck! Znowu się odrodziłam. Nagle w sytuacji bez wyjścia, zaczęłam dostrzegać największe możliwości. To był czas, kiedy po raz pierwszy zrozumiałam jaką mam wartość i że dla każdej firmy, która zdecyduje się mnie zatrudnić, będę cennym pracownikiem. To wtedy założyłam swoją działalność i zostałam managerką kilku znanych artystów.

Udowadniaj sobie a nie innym.

Czyżby? Myślę, że sprowadzanie siły złości do pobudek czysto samorozwojowych to mit. Wszyscy potrzebujemy kogoś, komu możemy coś udowodnić. Rywalizacja leży w naszej naturze i czy chcesz tego czy nie, jest ona lekko ubabrana w sokach próżności. Kiedy widzisz linię mety, nie zwalniasz przecież, tylko biegniesz szybciej a tłum czekający na tego pierwszego nagradza go oklaskami i okrzykami braw. Czasami jest też tak, że z różnych przyczyn nie mamy odwagi by powiedzieć dość. Albo wydaje nam się, że decydując się iść własną drogą, zawiedziemy innych. Moim zdaniem to paradoksalnie najlepszy powód by sprawdzić samych siebie. Mnie najbardziej paraliżował strach i poczucie winy, że w ogóle miałam czelność pomyśleć o odejściu od kogoś, kto jakby nie było bardzo mi pomógł kiedy tego potrzebowałam. Mimo, że czułam instynktownie, że w tym układzie tylko ja idę na ustępstwa w górę zawsze brały wdzięczność i poczucie obowiązku. Ci, którzy negują naszą wartość, upokarzają nas i poniżają, w rzeczywistości są najlepszymi motywatorami. Dla mnie wszystkie te emocje były paliwem do działania. Powodem do wydostania z czeluści takiej wersji siebie, jakiej nie znał nikt. Nie musisz dostać ogórkiem w twarz by się obudzić a sytuacje mogą być bardzo prozaiczne. To mogą być nawet rodzice, którzy nie akceptują twojego małżeństwa. I tu znowu kłania się sejm, możesz się rozwieść i żyć według zasad zgromadzenia narodowego, albo pójść i zbudować najszczęśliwsze małżeństwo na świecie. Niech widzą jak bardzo się mylili. Biznes nie wypalił? ciągle słyszysz, że to nie dla ciebie. Idź i załóż kolejny. A jeśli cały świat mówi ci, że niczego w życiu nie osiągniesz, idź i zdobywaj góry, niech widzą cię na samym szczycie. A kiedy już będziesz stała na tej górze, weź głęboki oddech i krzycz na cały głos – I co Wy na to sukinkoty?! Wtedy dopiero poczujesz czym jest siła płynąca z “Ja Wam pokażę” 😉

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.