PIELĘGNACJA SKÓRY LATEM – DROGERYJNE NIEZBĘDNIKI

Kiedyś nie wyobrażałam sobie niedzieli bez odsypiania minimum do południa. Często łaziłam cały dzień bez celu i planów zasypiając co trzy godziny na kanapie. Potem nie mogłam w nocy zasnąć więc poniedziałek na dzień dobry był już “lewonożny” Przyznam, że zdarza mi się tęsknić za tymi dniami, choć z mojej obecnej codzienności nie zmieniłabym absolutnie nic. Trudno mi było pogodzić się z faktem, że sporą część mojego czasu muszę poświęcać dziecku. Sytuacja totalnie zawładnęła mną i straciłam z oczu siebie. Nie zrozum mnie źle, broń Boże nie miałam żalu o to, że w końcu trzymam w ramionach wyczekane dziecko, ale nawet tak bardzo wyczekane dziecko w życiu kobiety bywa rewolucją. Potrzebowałam czasu, by na nowo odnaleźć siebie i ułożyć codzienność tak, by zagospodarować trochę czasu dla siebie.

Kiedyś, czyli w tym życiu z przed Sati nie wyobrażałam sobie, że pobudka o szóstej czy siódmej i godzina rześkiego poranku przy oknie z kawą, może mnie tak dobrze nastroić na resztę dnia. Dzisiaj takie poranki to prawie rytuał. Lubię ten czas, kiedy Sati jeszcze śpi, kiedy w domu tańczy cisza a ja mogę spokojnie wziąć prysznic, napić się kawy z kremem na twarzy i czekać spokojnie aż się wchłonie. A propos kremów i pielęgnacji, paradoksalnie wcześniej nigdy nie zdarzało mi się spać w makijażu. Nawet jeśli wracałam z imprezy nad ranem, dokładnie zmywałam twarz i oczyszczałam. Zawsze pod ręką miałam “jakiś” krem na trądzik i zanim kładłam się do łóżka wypijałam pół butelki wody a drugą połowę piłam na raty przez resztę nocy ( a raczej poranku, który mi pozostał do odsypiania gorączki sobotniej nocy) Podobno trzydziestka to taki magiczny wiek, po przekroczeniu którego kobiety sięgają po pierwsze kremy przeciwzmarszczkowe. Ja po trzydziestce sięgnęłam po pierwsze kremy nawilżające. Całe życie miałam tłustą cerę z wypryskami i walczyłam z trądzikiem. Do głowy mi nawet nie przychodziło, żeby nawilżać tłustą cerę. Dermatolodzy jak jeden mąż przepisywali preparaty wysuszające. Nikt nigdy mi nie powiedział, że nawet tak tłustą cerę należy nawilżać. W pewnym momencie miałam tak przesuszoną cerę, że odczuwałam dyskomfort nawet kiedy się uśmiechałam.

Obecnie moja codzienna pielęgnacja składa się praktycznie z samych nawilżających kremów. Mam kilka ulubionych, które mają swoje zastosowanie na różne pory dnia i potrzeby skóry. Na przykład uwielbiam ten lekki żel od L’oreal, który po raz pierwszy kupiłam dwa lata temu na lotnisku i który od tamtej pory jest stałym gościem na mojej łazienkowej półce. My Wonder Balm od Miya to stosunkowo nowe odkrycie, które nakładam na dzień, kiedy potrzebuję dobrego nawilżenia pod mocny makijaż (ten żelowy od L’oreal jest idealny na aktywny sportowo poranek) Od miesięcy używam tego samego kremu pod oczy od Mincer z witaminą C. Ostatnio do kompletu dokupiłam nawilżającą mikrodermabrazję, którą nakładam na przebarwienia dwa, trzy razy w tygodniu. W mojej kolekcji nie mogłoby zabraknąć mojego ukochanego serum od Bielendy. Obecnie stosuję Super Power Mezo Serum z witaminą C. Jest świetny bo wyrównuje koloryt skóry. Z drogeryjnych odkryć na szacuneczek zasługuje również olejek z nasion chia od NaturalMe, jest świetny zarówno na dzień jak i na noc ale ja go stosuję głównie na noc. W takie upały, jakie obecnie panują praktycznie nie stosuję kremów, choć oba od Eveline i Perfecta uwielbiam za wszystko jednak przy temperaturach 30+ smarowanie się nimi mija się z celem, bo po dwóch minutach spływają z mojej twarzy w kroplach wody. Niestety przez tropikalne temperatury moja skóra wydala z siebie całą złość w postaci krost i rozszerzonych porów co nie ułatwia mi życia. Ale, zanim zacznę się denerwować nowymi wypryskami, podelektuję się porankiem przy kawie i ciszy, obmyślając plan, jak się ich pozbyć 🙂

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.