STOP – MAM CZAS NA WOLNOŚĆ

Lubię życie w wariackim tempie. Uwielbiam pracować pod presją czasu, tak już mam, jestem typowym “dostarczycielem” kiedy wszyscy zawodzą. Potrafię w kilka sekund zmienić plany na cały dzień i podjąć bardzo drastyczne decyzje żeby jeszcze efektywniej wykorzystać dzień. W całym chaosie nagłych niepozałatwianych spraw bardzo szybko potrafię wyodrębnić priorytety i na nich się skupić. Fajnie, to dobra cecha, ale ma też swoje wady.

W porównaniu z tempem mojego życia kilka lat temu a teraz, śmiało mogę powiedzieć że z szybkiej pumy zmieniłam się w żółwia. Chyba jesteśmy tak skonstruowani, że nawet jeśli nie chcemy pewnych rzeczy zmieniać, to wszechświat robi to za nas, zmuszając nas do zmiany priorytetów. Czasami bywa drastyczny, jednych posyła do szpitala z przepracowania, innym puszcza dyski w plecach a jeszcze innym zabiera wszystko, by w końcu dostrzegli, że przeginają w każdym kierunku. Ja też zapłaciłam bardzo wysoką cenę i mimo, że w moim mniemaniu nie przeginałam, to jednak próbowałam ratować coś, co niezależnie od moich starań i tak było skazane na porażkę. Potrzebowałam dostać niekontrolowanego ataku paniki i drżenia rąk by to wreszcie dostrzec.

Życie w biegu miało swoje zalety. Przede wszystkim nie wystarczało mi czasu na głupoty. Byłam zawsze bardzo skupiona i skoncentrowana na efektach. Pierdoły typu imprezy czy chillout mnie nie interesowały. Wychodziłam z założenia, że wyśpię się w grobie a urlop nie zając nie ucieknie. No i coś w tym było, bo przez lata cierpiałam na chroniczną bezsenność a to była już prosta droga do trumny. Mimo, że lubiłam szybkie tempo mojego życia, to nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że coś ważnego, ważniejszego umyka mi bezpowrotnie. Byłam jak ta dynia ze zdjęcia poniżej, wszyscy już robią kampanie świąteczne a ja dopiero ogarniam dyniaki 🙂 Ale jak pisałam wcześniej, wszechświat potrafi za nas podejmować najlepsze decyzje więc wkroczył do akcji z takim impetem, że z życia zrobił mi jesień średniowiecza.

Kiedy nie wiesz co masz robić, nie rób nic.  Problemów było tak wiele, że nie wiedziałam od którego zacząć ogarnianie mojego życiowego bajzlu. To wtedy pomyślałam, że nie zrobię nic. Poczekam. Nagle zostałam z masą czasu dla siebie i wpadłam w jeszcze większą depresję. Jak? Ja? Bezczynnie? Ale, że mam przeczytać książkę? Posłuchać muzyki? Spacer z dzieckiem? Wow! Na początku myślałam, że życie mnie karze, degraduje do poziomu “mamuśki” To straszne co powiem, ale nie potrafiłam się z tego cieszyć. Dopiero po wielu miesiącach, kiedy mózg wreszcie zrozumiał, że nie musi zasuwać na najwyższych obrotach, zrobiło się w miejsce na spokój. Mózg, tak jak każdy mięsień ma swoją pamięć. Jeśli przez lata uczysz swoją głowę do pracy na najwyższych obrotach, to nic dziwnego, że kiedy brak jest tej pracy, zaczyna płatać ci figle. Żeby zapanować nad głowa, musiałam siegnąć po odpowiednią wiedzę ale o tym napiszę wam w innym wpisie, gdyż odkryłam fascynujące rzeczy dotyczące tego, jak nasz mózg potrafi przejąć kontrolę nad naszym życiem.

Zmieniła się perspektywa, więc i ja zaczęłam inaczej dostrzegać pewne sprawy.  Przede wszystkim po miesiącach analiz swojego stanu, doszłam do wniosku właściwie to jestem szczęściarą. Los dał mi prezent, bym w końcu mogła robić to, co chcę i o czym zawsze marzyłam. Kocham pisać, dlatego poszłam na dziennikarstwo. Uwielbiam odkrywać, filozofować nad życiem, zgłębiać tajniki psychologii i czemu by tego nie wykorzystać? W końcu mam czas, by pisać częściej, nagrywać więcej video, ba! wrócić do mojej pasji, muzyki i projektowania ubrań. Co właściwie stoi na przeszkodzie? Nic. Zdałam sobie sprawę, że zawsze, ale to zawsze podejmowałam decyzje uczuciami a nie logiką i intuicją. Wiedząc, że powinnam zamknąć biznes lata temu, brałam kolejny kredyt na ratowanie go. Dlaczego? Bo kochałam to co robiłam ale to nie była miłość z wzajemnością. Gdybym miała jednym słowem opisać to co czuję teraz, w tej chwili, kiedy piszę ten artykuł, to WOLNOŚĆ. Tęskniłam za nią i cieszę się, że znowu gości w moim sercu.

Zdjęcia: Karolina Chudyba, Sukienka: renee.pl, Botki: Felmini, Torebka: Michael Kors, Sweter: Medicine

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.