ZANIM PRZYJDĄ MILIONY

Masz taki sexy biznes i jesteś na swoim, mówili. Jesteś panią swojego czasu, zazdroszczę ci. Sklep z butami? naprawdę? o jaaa, ale super, pewnie masz mnóstwo butów. Boże, jak ja bym chciała mieć swoją firmę… No wiem, wiem, że trzeba na początku nieźle się namęczyć, ale przynajmniej wiesz po co to robisz, nie to co etat… Kiedy słyszałam te słowa, za każdym razem zdumiewało mnie, jak mylne przekonanie o posiadaniu firmy ma większość ludzi. Nie wiedzieć czemu panuje przekonanie, że skoro ktoś otwiera firmę, to już ma gotowy plan na podbój świata a jej rejestracja jest potrzebna tylko po to, by na legalu wystawiać faktury na miliony, które czekają by wejść z hukiem na nasze konto.

Otóż moi mili, ogłaszam wszem i wobec, że założenie firmy to jedynie piardnięcie przy okienku w urzędzie, prawdziwa zabawa zaczyna się kiedy do dziesiątego musisz zapłacić ZUS 🙂 Już w pierwszym miesiącu swojej działalności przekonasz się o tym, jak to jest, zarobić i wszystko oddać na opłaty. Jeśli zarobisz… (Wiesz, że przychód a zysk to dwie różne rzeczy, prawda? ) Ostatecznie po wielu miesiącach czy latach prób, większość stwierdza, że jednak nie ma to jak etat, bo tam przynajmniej wiesz, że co miesiąc dostaniesz (zwróć uwagę, jak się zmieniły priorytety z naciskiem na “przynajmniej” względem początkowego zachwytu nad posiadaniem firmy)

Prawda jest taka, że niezależnie od tego, czy pracujesz na etacie czy prowadzisz własną firmę, ostatecznie chodzi o wytrwałość, determinację, wizję i pracowitość. – A co z wątpliwościami? zapytasz. Zapewniam cię, będziesz mieć ich pod dostatkiem 🙂 Decydując się na własny biznes w ciągu jednego dnia twoje samopoczucie zmieni się dziesięć razy z euforii na totalne załamanie. O trzynastej będziesz królową życia bo wejdzie ci trzech klientów a o siedemnastej spojrzysz na wyniki z miesiąca i stwierdzisz, że to wszystko nie ma sensu. O swoich problemach opowiesz mamie, tacie, koleżankom a oni będą mieli dla ciebie tylko jedną radę, zamknij to i idź do normalnej pracy. W takich sytuacjach rodzina jest jak skuteczny visual merchendaisng w sklepie z ciuchami. Wydaje ci się że sama wpadłaś na pomysł połączenia tego swetra ze spodniami a prawda jest taka, że spece od marketingu wizualnego trzy sezony temu zdecydowali o tym, że tak właśnie masz pomyśleć. Z radami najbliższych jest dokładnie tak samo. Nie rozumieją tego co robisz, nie znają twojej branży tak samo jak Zara nie kuma twojej sylwetki i twierdzi, że mimo figury gruszki, w rurkach dla patyków będziesz wyglądać bosko! Więc ostatecznie kupujesz te rurki, dokładnie tak samo jak kupujesz bujdy o normalnym życiu i etacie będąc przekonana, że to była twoja przemyślana decyzja. Porzucasz więc marzenia i idziesz dalej żyć z tym ściskiem w brzuchu, że mogłaś, że byłaś blisko, ale… zamiast żyć w tej wymarzonej wolności, żyjesz jak wszyscy. Oni wygrali, już nie będziesz im zawracać gitary i swoich wirtualnych projektach, co najwyżej opowiesz jak Andżelika z marketingu podlizuje się szefowi, i że chyba coś między nimi jest. Morał z tego płynie taki, że należy uważać, komu i z czego się zwierzasz bo te wszystkie złote rady mają często katastrofalny skutek i potrafią zrobić jesień średniowiecza z naszego mózgu.

Gdy dopadnie cię kryzys…

Będziesz myślała, że trawnik sąsiada jest bardziej zielony od twojego i że powodzi się wszystkim tylko nie tobie. Zanim postawisz krzyżyk na swoim biznesie, poczytaj o branży w której działasz. Dokop się do informacji o konkurencyjnych firmach, przeczytaj wszystko co się da, od wyników finansowych po prognozy na nadchodzący sezon. Dowiedz się jakich technik stosuje konkurencja, w jakich obszarach działa, jak kombinuje w social mediach i poczytaj opinie klientów. Gwarantuje ci, że nie ma lepszego kopa, niż informacja o tym, że w konkurencji nie dzieje się wcale tak dobrze jak mogłoby się wydawać. Nie możesz się porównywać do gigantów w branży, ale ich raporty finansowe dadzą ci obraz tego co się dzieje na rynku i jak ty na tle tych wyników wyglądasz. Potrzebujesz porozmawiać? Nie rozmawiaj z tymi, którzy guzik wiedzą o tym co robisz i nie rozumieją twojej wizji. Za to poszukaj grup na facebooku, które zrzeszają ludzi z twojej branży. Najgorsze co możesz zrobić w chwili kryzysu to emocjonalne decyzje. Jeśli nie wiesz co robić, przez chwilę nie rób nic. Wiem co mówię, sama z tym walczyłam. Ostatecznie przekonasz się, że problemem nie jest sam problem, tylko to jak sobie z nim radzimy ( a to mądre zdanie powiedział ostatnio mój mąż) Od dwóch lat jestem na biznesowym detoksie, po tym jak straciłam swoje sklepy odbijam się od ściany do ściany, próbując znaleźć na nowo swoje miejsce w zawodowym tyglu. Dzisiaj wiem, że nie jestem w stanie funkcjonować bez adrenaliny, jaką daje mi prowadzenie własnej firmy. Nie potrafię żyć z myślą, że  pracuję dla kogoś. Musiałam budować przez pięć lat, harować jak wół, żeby ostatecznie stracisz wszystko i pójść na dno. Ale jak to się mówi – Jak jesteś na dnie, to masz się od czego odbić 🙂 Więc odbijam się, lżejsza o kilkaset tysięcy i z lekcją, jakiej nie kupiłabym nawet za miliony. I choć zdaniem wielu mój czas już się skończył, to ja wiem, że ten koniec, jest dla mnie dopiero początkiem.

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.