
Laminowana kartka z numerem licencji dyndała uderzając raz po raz w przednią szybę czarnego mercedesa, którym nas zaraczył Uber w Amsterdamie. Kierowca, myślę, że Hindus o nienagannej aparycji wysiadł z samochodu, bez pytanie włożył walizkę do bagażnika i kolejno, zarówno mi, jak i Piotrkowi otworzył drzwi, zwracając się przy tym do nas per Madame i Mister.
Najnowsze komentarze