Brzmi jak zarzut, zwłaszcza w ustach drugiej kobiety, która się stara o swoje maleństwo. Wobec tego stwierdzenia bywam bezsilna, serio nie wiem się czuć wobec takiego zdania podczas rozmów i innymi kobietami.. Z jednej strony brzmi jak zarzut, z drugiej strony jak żal, z trzeciej jak pretensja, zazdrość…? To najczęstszy sposób bagatelizowania emocji w niepłodności tych kobiet, którym udało się zajść w ciążę. Powiedzieć, że to niesprawiedliwe, to idealne stwierdzenie na tę okoliczność.
O zazdrości będzie kiedy indziej, dzisiaj jednak chcę się skupić na bagatelizowaniu niepłodności przez inne starającej się kobiety, kiedy kolejnej udaje się zajść w ciążę po wielu latach starań. O ile możemy mówić o solidarności jajników w ramach starań, o tyle często odnoszę wrażenie, że te kobiety, którym udaje się zajść w wyczekiwaną ciążę są wykluczane z grupy wsparcia a pretekstem takiego postępowania jest – Bo ty masz już jedno dziecko…i tu zaczyna mi zgrzytać.
Będąc kobietą już “po drugiej stronie” barykady nie przestałam przecież być niepłodna a wiedzieć o tym powinny zwłaszcza siostry staraczki. Czy posiadanie jednego dziecka wyklucza chęć posiadania ich więcej a tym samym kontynuowania dalszej walki? Albo czy posiadanie dziecka oznacza, że niepłodność przestaje boleć? Może boli nieco mniej ale ognisko bólu nie znika jak po zdmuchnięciu świeczki, cały czas się tli. Zjawisko o tyle bolesne, że dociera do ciebie, że właśnie zostałaś wysiudana ze swojej wioski przez własne plemię. Te same siostry, które nie tak dawno cię przytulały, koiły twój ból, ocierały łzy z powodu kolejnych nieudanych cykli i starań, nagle ni gruszki ni z pietruszki zrzucają cię na drugą stronę płotu i odtąd jesteś dla nich jedną z tych, które nie rozumieją przez co one przechodzą – Bo ty już masz jedno dziecko!
Ściągnij mojego bezpłatnego e-booka „Fakty i Mity O In Vitro”
Niektóre z nas na własne życzenie chcą opuścić Staraczkowo i to jest ok. Ich pożegnanie rozpoczyna się z chwilą przytulenia swojego maleństwa i choć fizycznie są już daleko od wioski, myślami zawsze będą przy swoich siostrach. My po prostu uczymy się żyć z niepłodnością na nieco innych zasadach niż dotychczas, czując w sercu wdzięczność za życie, które udało nam się sprowadzić na świat. I konia z rzędem temu, kto mi powie, że po urodzeniu dziecka po wielu latach starań przestajemy czuć i rozumieć przez co przechodzą inne kobiety dotknięte niepłodnością. Te z nas, którym szczęśliwie udaje się zostać mamą, stają się jakby starszymi siostrami, ale nie przestają nimi być! My wiemy, że nasza rola w Staraczkowie zmienia się z chwilą urodzenia dziecka, którego widok w istocie może drażnić pozostałe siostry. Dlatego budujemy swoją wioskę tuż pod Staraczkowem, tak, żeby być w zasięgu ręki młodszych sióstr. A że dzieciaki nam się wymkną czasami spod płota i przyjdą zobaczyć swoje ciocie – cóż, można dać im cukierka i odesłać do matki. Fukanie na mamę dziecka nic nikomu nie da a zaszkodzi tylko fukającej – bo trzeba pamiętać, że starsza siostra w zasadzie etap starań ma za sobą ale zamiast wyjechać ze Staraczkowa cały czas waruje przy płocie dla pozostałych sióstr a to raczej świadczy o oddaniu niż oddaleniu.
Co myślisz ?