Po co nam problemy?

Problem? Nie dziękuję! – A może jednak? Niech Pani spojrzy jaki ładny, szybko go Pani rozwiąże i obiecuję, że potem to doświadczenie posłuży Pani na długie lata. Brzmi zachęcająco? Życie, w którym wydarzenia losowe, problemy i nieprzyjemne sytuacje byłyby produktami do kupienia, stragan z problemami omijali byśmy szerokim łukiem, ale czy słusznie? Ja należę do tych, którzy raczej omijają stragany na których jest sprzedawane życie bez trosk i obciążeń. Nie, żebym nie umiała żyć łatwo i przyjemnie ale przyjemności na dłuższą metę odrywają mnie od rzeczywistości, od prozy życia, hamują moją czujność a wręcz trochę ubezwłasnowolniają. Jeśli lubisz kontrolować życie, od czasu do czasu musisz podejść do straganu po jakiś ból głowy…

Mam wrażenie, że problemy i ogólnie rzecz biorąc trudności życiowe mają nieadekwatnie do sprawczości zły PR. Wszyscy skupiamy się na złych aspektach problemów, bardzo rzadko za to dostrzegamy moc płynącą z trudnych doświadczeń. Chcemy ich uniknąć za wszelką cenę jednocześnie zapominając, że to właśnie dzięki życiowym wyzwaniom stajemy się silniejsi i nabieramy doświadczenia. Ciągle słyszymy złote rady o tym co zrobić, żeby uniknąć problemów i konsekwencji z nich płynących. Ja na to mam jedną odpowiedź 

– Co realnie zyskam nie podejmując wyzwania? Czego tak naprawdę uniknę? Zawsze przychodzi mi głowy jedna odpowiedź – Uniknę rozwoju, nie dowiem się co czeka mnie po drugiej stronie, nie zdobędę wiedzy ani doświadczenia. Zatem unikając problemów w rzeczywistości unikamy możliwości zdobycia wiedzy – oczywiście nie mówię tu o umyślnym prowokowaniu ulicznej bójki żeby się przekonać czy po dostaniu w pysk od stu kilowego chłopa stracę wszystkie zęby czy tylko jedynki 🙂 Mówię o świadomym podejmowaniu ryzyka z pełnym pakietem konsekwencji i gotowości życia z nimi. 

Całe życie słyszymy od rodziców co mamy zrobić, by uniknąć kłopotów. Żaden rodzic nie mówi – Idź, wejdź w to, poczuj, posmakuj błota, podejmij ryzyko, walcz. Myślę, że to największy wychowawczy błąd. Dlatego tak bardzo boimy się podejść do straganu z problemami. Nie przyglądamy im się, nie zastanawiamy jak rozwiązać, nie patrzymy na to co może nadejść, nie analizujemy, nie przygotowujemy się na ich nadejście. Często wybieramy absurdalne rozwiązania, wiedząc, że do niczego nas to nie zaprowadzi, ze strachu nie słuchamy intuicji i wydaje nam się, że jeśli nie spojrzymy problemowi w oczy to on jakimś magicznym sposobem przestanie istnieć. Jeśli tak robiłaś i zastanawiasz się nad tym, dlaczego jeszcze nie jesteś super szczęśliwa, skoro uniknęłaś kłopotów – to może dlatego, że podświadomie doskonale wiesz, że problem nadal tam jest i dopóki go weźmiesz we własne ręce, nie poczujesz spokoju i harmonii. 

W podejmowaniu trudnych decyzji i świadomym wejściu w tak zwane kłopoty zawsze chodzi o wybór między blokującym strachem a zdobyciem doświadczenia mimo strachu. Problemy są nam potrzebne do rozwoju, do zdobycia doświadczenia. To one nas kształtują i tworzą nasz charakter. Jeśli masz na głowie dziesięciu komorników i wszystkich będzie unikał, to prędzej czy później któryś wparuje ci na chatę i skutecznie pozbawi telewizora i kanapy, ale jeśli dogadasz się z jednym, to już wiesz jak rozmawiać z pozostałymi dziewięcioma. Raz odczuwany strach owocuje aż dziesięcioma załatwionymi problemami. Często mówię o sile wizualizacji i mocy sprawczej własnych myśli i tę technikę zawsze poleca się w ramach wyjścia ze stanów depresyjnych i emocjonalnych zawirowań. Ale ja zalecam również ćwiczenie wizualizacji w ramach hartowania umysłu przed nadejściem problemów. Jak? Dokładnie tak samo, jak wizualizujesz dobre rzeczy, tak wizualizujesz kłopoty, rysujesz scenariusze na wypadek różnych życiowych zdarzeń. Na przykład na atak paniki ćwiczę umysł na przykładzie pożaru. Wyobrażam sobie, że jestem w środku domu, który się pali, skupiam się na rozwiązaniu problemu – jak uciec. Wyobrażam skok z okna, z balkonu, wyobrażam sobie wysokość, ewentualną pomoc innym, którzy są ze mną w tym domu, szczegółowo wizualizuje swoje działania w palącym się domu. Czy to realnie pomoże mi kiedyś uciec z pożaru? Być może nie, ale opracowując taki scenariusz w głowie przygotowuje umysł na nagłe wypadki. Dzięki ćwiczeniu oswajam uczucie strachu, utraty dorobku życia, domu itp. to pomaga w skupieniu koncentracji kiedy mam do czynienia z rzeczywistym problemem. Szukam rozwiązań zamiast biegać w kółko w popłochu a spokój w trudnych życiowych sytuacjach jest kluczowy! 

Ostatnio mój siostrzeniec mi się zwierzył, że dzięki służbie w wojsku już wie jakich problemów uniknąć, więc zadałam mu pytanie czy już doświadczył tych problemów, których tak ochoczo pragnie uniknąć? Odpowiedział, że nie, – Więc idź i najpierw je popełniaj, bo nie mając danych nigdy nie dokonasz właściwych analiz – opowiedziałam 🙂 Chwilowa cisza w słuchawce a potem śmiech były dla mnie największym komplementem, bo wiedziałam, że dałam dzieciakowi swobodę do zdobycia jego własnych doświadczeń a to w życiu najważniejsze! 

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.