Hipnotyzująca moc życia

Jest kilka rzeczy o których o mnie nie wiecie, a może wiecie, bo czasami wspominam o nich w postach na Instagramie. Jestem dzieckiem alkoholika, panicznie boję się śmierci, przez wiele lat cierpiałam z powodu bezsenności i miewam stany lękowe z którymi sobie nie radzę. Wiem, że wszystkie te przypadłości są ze sobą powiązane i mają swoje źródło we wczesnym dzieciństwie. Znam dokładną mapę tych emocji i wiem skąd, w jaki sposób i w którym dniu zostały zakorzenione we mnie na całe życie. One wszystkie razem wzięte stworzyły potwora w postaci mnie, dziewczynę, która płacze tylko w samotności a w kryzysowych sytuacjach życiowych jest najsilniejsza na świecie. Te wszystkie geny lęków, wryły się w moje ciało i umysł tak mocno, że paradoksalnie zamiast mnie osłabić, dodały mi nadludzkiej siły. Uwierz mi albo nie ale życie pod ciężarem takiej siły prędzej czy później rozkłada człowieka na łopaty.

Każdy, kto mnie zna doskonale wie, że nie ma problemu z którym sobie nie poradzę. Głód? spoko, wojna, byle dożyć końca, imigracja z dwudziestoma dolarami w kieszeni? luz. Praca od dwunastego życia na bazarze? żaden problem, też dam radę. Od dziecka łączyłam morderczą pracę z nauką, zawsze byłam głodna życia i uważałam, że kto jak to, ale ja mam obowiązek wyjścia na ludzi, żeby nikt mi nie zarzucił, że siedzę na socjalu i żeruję na państwowym z powodu uchodźctwa. Mam głowę na karku, umiem się odnaleźć w każdej sytuacji, nigdy nie proszę  pomoc bo w najtrudniejszych nawet chwilach przekonałam się, że nie mam na kogo liczyć. Nauczyłam się radzić sobie po swojemu. Jestem dorosła, stworzyłam w życiu kilka biznesów, skończyłam studia, mam rodzinę i “wyszłam na ludzi” Wydawać by się mogło, że życie mam pod kontrolą ale ja wciąż czuję demony, te strachy, które czułam jako dziecko, tę niepewność sytuacji i wieczną gotowość do reakcji na zagrożenie. Czasami mam wrażenie, że wszystko, co uważam za sukces w moim życiu, osiągnęłam nie dlatego, bo było mi to niezbędne, ale dlatego, żeby eliminować ewentualne przyszłe zagrożenia. Całe życie w gotowości, całe życie w czuwaniu i czekaniu, że zaraz coś pierdolnie! Gdybym miała to porównać do czegoś konkretnego, to byłaby to wojna. Obsesyjne zgromadzenie zapasów, broni, nabojów, kupowanie czołgów i samolotów bezzałogowych, tak na wszelki wypadek, żeby zniwelować zagrożenie zanim nadejdzie. Każda przeczytana książka to broń, każde napisane słowo to broń, każda odłożona złotówka to broń, każdy zbudowany biznes to zabezpieczenie na upadek innego biznesu… Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Wytrawny biznesmen powiedziałby – Zajebiście! Tak właśnie się buduje imperium! Tylko, że ja nigdy nie chciałam budować imperium, ja robiłam to ze strachu a strach ni znikał mimo to…

W pewnym momencie mojego życia postawiłam za cel wyleczyć się z bezsenności. Poszłam do psychologa po pomoc i terapię. Pani psycholog stwierdziła u mnie stany lękowo depresyjne ale oznajmiła, że niestety nie ma wolnego miejsca by przyjść nowego pacjenta, poleciła mi swoją koleżankę do której jednak nie poszłam. Ale nie zaprzestałam poszukiwań, jakiś wewnętrzny głos cały czas szeptał mi do ucha, że stan mojej głowy wymaga fachowej pomocy. Wiedziałam, że sama sobie nie poradzę i potrzebuję wsparcia. Niby funkcjonuję normalnie, działam, jestem aktywna, żyję ale cały czas łapię się na tym, że coraz więcej spraw i sytuacji wyprowadza mnie z równowagi a moją reakcją jest już tylko histeryczny płacz. Ostatecznym sygnałem na to, że sama sobie nie poradzę z zawartością mojej głowy było to, kiedy podczas rozmowy z kimś powiedziałam, że kiedy widzę ludzi śmiejących się od ucha do ucha, zastanawiam się jak wygodne i łatwe muszą mieć życie, że stać ich na tak beztroski śmiech. Wtedy do mnie dotarło, że nie śmieje się od dawna. 

Ale chcę się śmiać, czuć swobodę, poczucie wolności od obciążających mnie pytań bez odpowiedzi, które nagromadziły się bezpodstawnie w mojej głowie. Chciałam przestać gromadzić broń do walki a celebrować codzienność. Chciałam żyć bez poczucia, że muszę budować imperium i chciałam przestać się bać i zasypiać bez poczucia winy, że pozwoliłam sobie na lenistwo. Postawiłam sobie tak wysoką poprzeczkę, że w pewnym momencie nie wiedziałam już czy moje cele są rzeczywiście moje czy odbiciem oczekiwań innych. 

O hipnoterapii dowiedziałam się od znajomego podczas rozmowy o odchudzaniu. Od pierwszego zdania wiedziałam, że tego właśnie potrzebuję! Znajomy skontaktował mnie z terapeutką Moniką Rybak i po pierwszej sesji wiedziałam już, że muszę brnąć w to dalej. Hipnoterapia to taka metoda, która na pierwszy rzut oka może wydawać się dziecinadą, niepoważną dziedziną, która zaciera się o szarlataństwo. Nie dziwię się temu, bo o in vitro też krążą podobne plotki a jednak dzięki tej metodzie rodzi się w naszym kraju tysiące dzieci rocznie. Hipnoterapia i in vitro spokojnie można powiedzieć, że pochodzą z pod tej samej połaci tabu i mam wrażenie, że Kaszpirowski zrobił więcej złego dla zdrowia psychicznego ludzi, niż jego ręce kiedykolwiek uleczyły. Wszyscy chcemy szybkich efektów, natychmiastowego uzdrowienia ale często nie dajemy wiary temu, że najprostsze metody, te najbardziej dostępne są po prostu najlepsze. Tak proste, że aż niemożliwe? Dokładnie tak. Jak to mój lekarz powiedział ostatnio – Możemy zrobić badania genetyczne za 9 tysięcy, ale po co, skoro wiemy, że gdyby problem mojej niepłodności leżał w genach, to byśmy to odkryli cztery lata temu a nie dzisiaj. No właśnie, zatem dlaczego w kwestii zdrowia psychicznego nie sięgnąć po te najbardziej dostępne i efektywne metody? 

Hipnoterapia to obecnie jedna z najbardziej obiecujących gałęzi psychologii, którego efekty pacjent odczuwa NATYCHMIAST! Dobroczynne działanie hipnoterapii na zdrowie psychiczne zostało udowodnione naukowo a zagraniczni studenci uczą się tej techniki z medycznych książek. Jest mnóstwo naukowych publikacji na temat leczenia techniką hipnoterapii z lęków, kompulsywnego objadania, bezsenności czy nawet leczeniu niepłodności. Naukowcy udowodnili, że hipnoterapia zwiększa szansę na ciążę u osób borykających się z niepłodnością o kilkanaście procent. Przebadano każdy etap od momentu planowania ciąży, po proces leczenia niepłodności metodą in vitro aż po przebieg ciąży i urodzenie dziecka. Udowodniono, że u kobiet z chorobą niepłodności, które poddały się hipnoterapii podczas całego procesu leczenia, było kilkanaście procent więcej procedur zakończonych pozytywnym testem ciążowym, niż u grupy kobiet, które były poddawane tym samym metodom leczenia z wykluczeniem hipnoterapii. Cóż mogę wam powiedzieć, dzięki hipnoterapii w końcu śpię jak suseł, głębokim zdrowym snem, pozbyłam się (prawie, bo nad tym jeszcze pracujemy z Moniką) lęku przed śmiercią i w końcu zaakceptowałam fakt, że kiedy wszystkie te strachy zagnieżdżały się w mojej małej dziecięcej główce, byłam bezbronna przed ich atakiem i nie było nikogo ani niczego co by mnie przed nimi uchronił.

Piękno hipnoterapii polega na tym, że doprowadza człowieka do momentów “Wow” To ułamki sekund, w których odnajdujesz odpowiedź na swoją traumę, lęk i blokady… Osobiście przeżyłam kilka takich “Wow” momentów, które sprawiły, że moje lęki i trauma stały się dla mnie bardziej czytelne i zarządzalne. Hipnoterapia sprawia, że odkrywamy kolejne warstwy z pozoru oczywistych dla nas spraw. My najczęściej doskonale wiemy gdzie jest źródło naszych lęków, ale nie potrafimy nimi zarządzać i nad nimi panować, więc to one przejmują ster i zaczynają panoszyć się w naszych myślach, emocjach czy zachowaniu a przez to stajemy się irracjonalni. Ja często czułam się tak, jakbym żyła w głowie obcej mi osoby. Jakbym nie była sobą. Co takiego stało się w moim życiu, że uaktywniły się tak głębokie lęki ? Dlaczego w stosunkach z moją mamą zachowuje się jak dziecko? Jestem dorosła, na Boga, mam już swoją rodzinę, swoje własne dziecko a wystarczy jedno jej słowo a ja przestaję być sobą. Wszystkie moje reakcje wobec jej uwag i porad wynikających z dobrej chęci budziły we mnie bardzo dziecinne zachowania. Dzięki hipnoterapii odkryłam i zrozumiałam, że poczucie odpowiedzialności wobec mojej mamy było tak głębokie od najmłodszych lat, że zawsze chciałam dać jej tylko szczęście, tylko powody do dumy, a kiedy ona zwracała mi uwagę na coś, odbierałam to jako akt niezadowolenia, brak sprostania oczekiwań, które wiele lat temu sama sobie narzuciłam. Szlochałam więc jak skarcone dziecko, zamiast jak dorosła powiedzieć  – Dzięki mamo, doceniam, ale ja wolę zrobić to po swojemu. Dzięki hipnoterapii zrozumiałam, że lęk przed śmiercią otrzymałam wraz z drżeniem o swoje życie od mojej mamy, gdyż szanowny tatuś od zawsze miał jeden cel. Zabić ją. W tym celu nawet własnoręcznie wykonał nóż, którego nie omieszkał mi pokazać. Jakie to odkrywcze było, kiedy dotarło do mnie, że przez całe życie nosiłam w sobie niewypowiedziany strach przed nożami. Czy wiecie, że ja porządny ostry nóż do kuchni kupiłam dopiero kilka tygodni temu? Serio, masakrowałam każdy kawałek mięsa a o filetowaniu ryby nie było mowy w moim domu. 


Dzięki hipnoterapii przeszłam długi most do przeszłości, zaopiekowałam się sobą jako małym dzieckiem, przytuliłam, wyryczałam się i obiecałam małej Nanie, że wszystko będzie dobrze, że jej życie będzie piękne. Dzięki temu mostowi do przeszłości znalazłam równowagę między tym co bolało a boleć już nie musi. Spotkałam siebie, dorosłą dziewczynę, która ciągle zwleka z pewnym projektem bo boi się, że jej druga natura z pogranicza “hej do przodu” spieprzy wszystko i zrobi ze mnie pośmiewisko. To niesamowite, jak wiele człowiek odkrywa o sobie dzięki godzinnej sesji w stanie absolutnej relaksacji. Terapeuta podaje hasło a umysł za nim podąża bo umysł jest piękny i mądry a odpowiednio pielęgnowany odwdzięczy się zdrowym i szczęśliwym życiem. 

Ten wpis dedykuję mojej terapeutce, Monice Rybak-Przybylskiej, dzięki której odnalazłam równowagę, pokonałam kilka lęków i odważyłam się na powrót do odłożonych marzeń i pasji. Studia na kierunku psychologii, które zaczynam za kilka dni, to też jej sprawka 🙂 Kiedy myślę o kobiecej sile, widzę to dokładnie tak jak Ty to zrobiłaś, poprawiłaś mi koronę i dałaś kopniaka na powodzenia. Jestem twoją dłużniczką. Dziękuję. 

        

Zapisz się do Newslettera #MissisBoss i bądź na bieżąco ze wszystkimi atrakcjami naszej społeczności !

Co myślisz ?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

No Comments Yet.